Otrzymałem dziś takie oto pytanie:
„Witam .
Interesuję się muzyką i wszystkim co jest z nią związane i w przyszłości chciał bym pracować jako realizator dźwięku w studiu lub na koncertach .
Chciał bym się zapytać osoby która się tym już zajmują ,czy gdybym chciał w przyszłości pracować w tej branży to czy konieczne jest ukończenie studiów w tym kierunku czy w tej pracy bardziej brane pod uwagę są umiejętności i doświadczenie .
A jeśli nie trzeba mieć wykształcenia w tym kierunku to gdzie mógł bym szukać jakiejś pracy na początek aby nabrać doświadczenia ? „
W ostatnich miesiącach otrzymałem wiele podobnych pytań, zatem postanowiłem coś o tym napisać.
Jak zwykle moja wypowiedź jest całkowicie subiektywna – moja droga i poglądy na ten temat dotyczą moich doświadczeń.
Kiedy zaczynałem przygodę z dźwiękiem, było to zwykłe hobby – stworzyliśmy paczkę kilku chłopaków, którzy rozkładali sprzęt, żeby puszczać muzykę na dyskotekach szkolnych.
Największym „odkryciem” jakie dokonaliśmy, było przekręcenie gałki miksera opisanej jako „LOW”.
Z jednej strony muzyka uzyskała bardziej mięsiste brzmienie, ale jednocześnie utraciliśmy czytelność słów, które wokalistka starała się wyśpiewać.
Ciekawość spowodowała, że poszukiwaliśmy sposobów na lepsze ustawienie głośników (wcześniej stały w rogach sali).
Kolejnym wyzwaniem było poszukiwanie rozwiązania na powstające sprzężenia mikrofonu osoby przemawiającej.
W tym przypadku największym odkryciem był fakt, że kiedy osoba stała w małej odległości od głośnika, zaczynały się problemy ze wspomnianymi sprzężeniami, natomiast kiedy osoba przemawiająca stała całkowicie z tyłu głośników (np. DJ, który puszczał utwory), wtedy takie zjawisko nie występowało lub występowało bardzo rzadko.
Gdybym miał ocenić moje początki, to powiedział bym, że rozpocząłem przygodę z dźwiękiem dlatego, że była to dziedzina zupełnie obca dla mnie, nie mogłem w prosty sposób pozyskać wiedzy na ten temat, nie znałem nikogo, kto by znał się na tyle, żeby mi wszystkie te zjawiska wytłumaczyć.
Dlatego eksperymenty i wyciąganie z nich wniosków było jak zdobywanie wiedzy tajemnej, której nikt ze znanych mi wtedy ludzi nie posiadał.
Kolejnymi etapami mojej edukacji było technikum elektroniczne, a później świadomy wybór studiów w akademii muzycznej ze specjalnością realizacji dźwięku.
Mój rozwój przebiegał dwutorowo.
Z jednej strony od 7 klasy podstawówki grałem na gitarze w różnych amatorskich zespołach i chodziłem do ogniska muzycznego, z drugiej zaś uczyłem się w technikum.
Edukacja przebiegała praktycznie równolegle : umuzykalnienie oraz wiedza i umiejętności techniczne.
Na postawione przez kolegę pytanie trudno jest odpowiedzieć jednoznacznie.
Jeżeli mam wyrazić swoje zdanie, to zdecydowanie edukacja jest potrzebna i doceniam każdy z etapów mojej nauki, mimo, że same studia nie dały mi tyle ile się spodziewałem.
Szczególnie chodzi tu o kwestie doboru przez uczelnię wykładowców, którzy w większości byli wybitnymi specjalistami z zakresu nagrań studyjnych, a ja chciałem specjalizować się w nagłośnieniu koncertów.
Niestety nie spotkałem do tej pory w Polsce sensownej szkoły, która przygotowuje wyłącznie do realizacji koncertów (tym samym nie mogę nikomu polecić dobrego w mojej ocenie programu edukacji).
Początkowo wydawało się to dokładnie tą samą dziedziną – praca z dźwiękiem na koncercie i w studio, ale praktyka pokazała ogromną przepaść dzielącą obie specjalność.
Widziałem w boju kilku kolegów, którzy uważali się za uniwersalnych specjalistów, jednak w praktyce okazywało się inaczej i to nie w mojej opinii, ale w opinii zespołów z którymi pracowali na tym koncercie oraz organizatorów czy managerów, więc twierdzenie to, jakkolwiek brzmi, nie jest moim tylko wymysłem.
Ich nagrania były bardzo dobre lub nawet wybitne (w mojej ocenie), ale brak zrozumienia pewnych ograniczeń, związanych chociażby z akustyką pomieszczeń powodował, że patenty miksu studyjnego nijak nie chciały wpasować się w warunki koncertowe.
Cała ta wypowiedź zmierza do jednej konkluzji.
Moim zdaniem na początku dobrze jest wybrać specjalność, jaką chcesz się zajmować.
Jeżeli jeszcze nie wiesz czy studio czy koncerty, wtedy po prostu trzeba spróbować swoich sił w obu funkcjach i wybrać to, co najbardziej Ci odpowiada.
Jeżeli miałbym odpowiedzieć dlaczego nie zostałem realizatorem studyjnym, powiedział bym, że nie odpowiadał mi styl pracy w studio.
W praktyce wyglądało to tak, że przychodzi artysta do studia, przygotowuje swój sprzęt i rozpoczynamy poszukiwanie najlepszego możliwego ujęcia dźwięku.
Kiedy już mamy pożądany rezultat, zaczynamy nagranie, które często przerywane jest albo jakąś pomyłką tekstową, albo dźwiękiem obcym (kopnięcie w statyw) albo jeszcze innym problemem (oczywiście im lepszy artysta, tym mniej takich zdarzeń) .
Jeżeli mamy już kilka-kilkanaście wersji tego samego fragmentu, wtedy trzeba to wszystko jeszcze raz odsłuchać i wybrać najlepsze wykonanie.
Następnie wszystko to pociąć, pokleić, wyczyścić edycyjnie i zmiksować w odpowiednich proporcjach.
Jest to bardzo żmudna, wielogodzinna praca w jednym miejscu, najczęściej przed ekranem komputera, wymagająca długiego ciągłego skupienia, żeby nie przeoczyć jakiegoś szczegółu.
Za to podziwiam wszystkich realizatorów studyjnych.
Jako realizator koncertowy rozpoczynam swoją pracę od aerobiku :), czyli załadowania ciężarówki na magazynie i montażu aparatury na miejscu koncertu.
Następnie przygotowuję wszystkie urządzenia do prób – sprawdzam ich działanie i połączenie, czy wszystko razem działa prawidłowo.
Kiedy przyjeżdża artysta rozpoczynamy instalację na scenie, czyli konsultujemy rozstawienie mikrofonów, odsłuchów scenicznych i wielu innych szczegółów dotyczących próby tego konkretnego artysty (jestem w ciągłym ruchu).
Następnie kiedy instalacja jest gotowa rozpoczynamy próbę dźwiękową.
Jej celem jest dostosowanie dźwięku do warunków akustycznych koncertu oraz preferencji brzmieniowych zespołu (szczególnie jeżeli chodzi o odsłuchy).
Próba trwa około 1 godziny i po jej zakończeniu zaczynamy próbę kolejnego artysty (ciągle w ruchu).
Rzadko pracuje się na tych samych ustawieniach, najczęściej co 1,5 godziny rozpoczynamy kolejny cykl instalacji i miksu od podstaw.
Kiedy startują koncerty, wszystkie te cykle powtarzają się – czyli dokonujemy przepięcia instalacji dla każdego zespołu zgodnie z ustaleniami z próby, przywołujemy na mikserach cyfrowych ustawienia z próby, ale w trakcie koncertu ciągle modyfikujemy ustawienia zgodnie z potrzebami – każdy utwór brzmi inaczej, więc realizator FOH modyfikuje elementy miksu pod kątem muzycznym, zaś realizator monitorowy dokonuje korekt zgodnie ze wskazaniami muzyków (czasami potrzeba dodać w jakimś torze keyboardu lub wokalista chciałby się lepiej słyszeć itp).
Z mojego punktu widzenia praca w studio jest bardziej statyczna i wymagająca stałego, długiego skupienia.
Praca realizatora koncertowego jest dynamiczna, zachodzą ciągłe zmiany i czas maksymalnego skupienia jest wielokrotnie przerywany, co pozwala odpocząć psychicznie.
Natomiast jest też różnica w obciążeniu psychicznym w obu funkcjach, co może mieć zasadnicze znaczenie dla Ciebie przy wyborze Twojej specjalności.
W studio wszystko można poprawić w trakcie nagrań.
Jeżeli nawet jakaś partia jest źle zarejestrowana, nawet z powodu błędu realizatora, wtedy najczęściej można przy kolejnej okazji dokonać pewnych poprawek lub nawet muzyk może nagrać partię w innym studio, czy nawet w domu i dosłać ją do ostatecznego miksu.
To powoduje, że praca jest spokojniejsza.
W trakcie koncertów nie ma miejsca na pomyłki.
Każdy błąd (np. złe podpięcie kabla) powoduje ogromne zamieszanie i stres dla całej ekipy, ponieważ czas prób i czas przerw technicznych między koncertami jest ZAWSZE rygorystycznie przestrzegany przez organizatora.
Oczywiście można się wyluzować i odpowiedzieć, że nie zaczniemy dopóki usterka nie zostanie naprawiona, ale w praktyce każdy z nas denerwuje się, kiedy 3 raz w ciągu 3 minut słyszy pytanie: „Ile jeszcze czasu potrzebujecie i co się dzieje, że mamy obsuwę? ”
Znam osoby, które nie poradziły sobie z takim stresem, dlatego po doświadczeniach koncertowych zdecydowały się na pracę studyjną.
Znam osoby, które „znużyła” praca studyjna i rozkręciły się w nagłośnieniu (również ja sam 🙂 .
Wszystko zależy od Ciebie i Twoich potrzeb, ambicji, oczekiwań.
Edukacja realizatora dźwięku
Praca realizatora dźwięku wymaga umiejętności muzycznych oraz umiejętności technicznych równocześnie.
Warto rozwijać obie te dziedziny równolegle, chociaż pewnie każdy z nas przeakcentowuje w którymś momencie jedną z gałęzi rozwoju.
Ja (tak mi się wydaje) przeakcentowałem stronę muzyczną, ponieważ moja żona jest muzykiem klasycznym i jeszcze w trakcie studiów razem chodziliśmy na jej zajęcia i rozmawialiśmy i muzycznych aspektach utworów, estetyce muzycznej i wielu innych tematach związanych z wykonawstwem i komponowaniem dzieł.
W tej chwili, mając świadomość zaległości z dziedziny akustyki i elektroniki, staram się uczestniczyć w szkoleniach dodatkowych i czytać możliwie najwięcej literatury fachowej i czasopism (np. Estrada i Studio , Live Sound Polska), które piszą głównie o technicznych aspektach nagłośnienia.
Wracając do meritum sprawy – edukacja nie jest w branży dźwiękowej wymagana.
Jedyny raz zostałem poproszony o świadectwa, kiedy przyjmowałem się do musicalowego Teatru Rozrywki na stanowisko realizatora dźwięku.
W tzw. „budżetówce” ciągle funkcjonują zasady trzymania się przepisów i teczka pracownika musi być wypełniona wszelkimi dokumentami.
Natomiast pracując później dla firm nagłośnieniowych nigdy nikogo nie interesowało moje wykształcenie, wręcz spotkałem się z komentarzem, że moje studiowanie (realizacji dźwięku) to strata czasu i gdybym pojechał w dany weekend na jakiś koncert do pracy to bym więcej się nauczył.
Niepodważalnym natomiast jest fakt, że musisz posiadać określone umiejętności.
W Polsce nie ma typowych programów edukacyjnych „live sound”.
Nawet w firmach nagłośnieniowych próżno szukać typowego „przeszkolenia” do pracy na stanowisku.
Mowa tu o stanowisku realizator dźwięku.
Nauczyć się fachu można rozpoczynając jako technik aspirant w firmie nagłośnieniowej i stopniowo uczyć się mikserów cyfrowych i aparatury PA, wykonać samodzielnie jakiś prosty bankiet czy konferencję i dalej nabierając śmiałości realizować coraz poważniejsze i bardziej wymagające sztuki.
Zasadniczo w ten sposób w Polsce nabywa się umiejętności branżowych.
Kiedy jednak już nabierzesz doświadczenia, warto wtedy zabrać się za edukację i czasami nauczyć się na nowo, w lepszy sposób wykonywać pewne wyuczone schematy.
W trakcie edukacji również doznasz wielu „olśnień” i zrozumiesz, dlaczego niektóre działania intuicyjnie wykonywałeś lub powstrzymywałeś się od ich wykonania, ale nie do końca potrafiłeś do tej pory odpowiedzieć, czemu tak jest lepiej.
Edukacja moim zdaniem poszerza horyzonty, wzmaga kreatywność.
Pamiętam jak kiedyś zaskoczyłem techników prośbą o odwrócenie głośników „do góry nogami”, ponieważ potrzebowałem odpowiednio dobrze pokryć przestrzeń pierwszych rzędów za pomocą głośnika wysokotonowego w kolumnie szerokopasmowej.
W tamtej sytuacji głośnik szerokopasmowy stał na wysokich subbasach.
Świadomość kątów promieniowania tuby drivera pozwoliła mi wprowadzić coś „niespotykanego” dotąd dla chłopaków, z którymi pracowałem wtedy.
Na początku przemknął uśmieszek na ich twarzach, że „nie ogarniam nagłośnienia”, bo stawiam na odwrót głośniki…….ale po wytłumaczeniu o co chodzi sprawa była jasna i klarowna – pierwszy rząd ma otrzymać „w twarz” odpowiednią ilość wysokich częstotliwości.
Gdybym trzymał się utartych schematów, wtedy pierwsze rzędy, czyli najważniejsi goście nie mieli by dźwięku w odpowiedniej jakości, a przecież najwięcej z wszystkich zapłacili za koncert.
To właśnie dały mi studia – poszerzenie horyzontów, wyjście ze schematów i maksymalne wykorzystanie właściwości sprzętu i technik realizacyjnych.
Ostatecznym recenzentem jest zawsze klient, czy to organizator imprezy albo właściciel firmy nagłośnieniowej, który woli Tobie dać wyższą stawkę niż 5-ciu tańszym Twoim konkurentom, bo wie, że z Tobą zawsze koncert będzie dobrze zrealizowany.
Na koniec dodam jeszcze małą refleksję.
Najwięcej nauczysz się wtedy, kiedy z pokorą będziesz wypytywał o sposób pracy lepszych od siebie, równych sobie i słabszych od siebie.
Pozornie mniej zaawansowany kolega może nieraz zaskoczyć Cię lepszym zrozumieniem jakiegoś zagadnienia.
Dzięki temu podejściu zdobędziesz nową wiedzę, nowe doświadczenia i nauczysz się nowych sztuczek szybciej i skuteczniej niż ślęcząc w książkach i wymyślając godzinami nowe metody pracy.
P.S. 1
Komentarze pod artykułami mile widziane 🙂
Podziel się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami.
P.S 2
Jeżeli interesujesz się tematami realizacji dźwięku i techniki scenicznej, zachęcam Cię do nabycia mojego Praktycznego Kursu Realizacji Dźwięku w formie wykładów online, z nieograniczoną ilością odtworzeń, dostępem 24h / 7 dni / 365 – oglądasz kiedy chcesz i jak chcesz.
Ponad 15 godzin wykładów, analiz i case study.
Jak mówi przysłowie „każda pliszka swój ogonek chwali” , ale serio, chciałbym mieć taki kurs kiedy zaczynałem swoją drogę z realizacją…zaoszczędził by mi wieeeeele stresu, siwych włosów, dziesiątki tysięcy złotych wydane na wieloletnią edukację i tysiące dupo-godzin przeszukiwania materiałów z wiedzą z różnych książek i tysięcy kilometrów przejechanych na szkolenia w róznych miastach, a nawet w innych krajach 🙂
Możesz to mieć za ułamek kwoty jaką sam wydałem na własną edukację.
Więcej szczegółów znajdziesz w linku poniżej :
https://lukaszsitek.pl/kursonline
„Jeżeli mam wyrazić swoje zdanie, to zdecydowanie edukacja jest potrzebna i doceniam każdy z etapów mojej nauki, mimo, że same studia nie dały mi tyle ile się spodziewałem.
Szczególnie chodzi tu o kwestie doboru przez uczelnię wykładowców, którzy w większości byli wybitnymi specjalistami z zakresu nagrań studyjnych, a ja chciałem specjalizować się w nagłośnieniu koncertów”
Czy w takim razie mimo wszystko i tak polecasz naukę na uczelni w Katowicach osobą które chcą się zajmować realizacja dźwięku live ?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, tak też napisałem w całym wpisie.
Jeżeli oczekujesz „na już” ważnej w branży wiedzy i chcesz zdobyć umiejętności pozwalające Ci podjąć samodzielną pracę jako realizator dźwięku – moim zdaniem na uczelni takich umiejętności nie zdobędziesz.
Poza jednym bardzo konkretnym przedmiotem jakim jest „urządzenia elektroakustyczne” studia są raczej formą poszerzania wiedzy i otwierania głowy na różne możliwości.
Niestety w branży nie ma czasu na wymyślanie „jakby byto zrobić,żeby było dobrze” , musisz działać i mieć konkretne rozwiązania „na już”.
Dlatego jeszcze raz w skrócie – jeżeli chcesz się nauczyć fachu – studia to kiepski pomysł, lepiej pójść do dobrej firmy nagłośnieniowej i nauczyć się w praktyce czym się to je.
Jeżeli już potrafisz nagłośnić zespół, najlepiej zarówno front jak i monitor, masz praktykę i swoje przemyślenia – to jest najlepszy czas na rozwinięcie skrzydeł na studiach.
Katowice,Warszawa, Poznań, Gdańsk…..wszystko jedno, to są studia dla realizatorów studyjnych. Nie słyszałem, żeby w Polsce ktoś uczył fachu nagłośnieniowego, zaryzykuję stwierdzenie, że nie ma w Polsce takiej uczelni.
Trzeba się kształcić za granicą, na uczelniach albo na kursach specjalistycznych.
Jeżeli masz wolne 6000 funtów, polecam szkolenia organizowane przez jedną z największych firm nagłośnieniowych na świecie – Britannia Row ( http://training.britanniarow.com ). Nie brałem udziału w tym kursie, ale chyba trudno komukolwiek dać wiarę, żeby ludzie, którzy pracują w live przy trasach największych międzynarodowych gwiazd i festiwali, kiepsko uczyli fachu swoich kursantów 🙂
Tak właśnie myślałem, więc tylko utwierdziles mnie w tym co myśle, to prawda ze w Polsce brak takich szkół jednak są organizowane kursy, szkolenia, warsztaty no i praca na bieżąco w branży, więc myśle ze ta drogę warto obrać jeżeli ktoś naprawdę chce pracować jako realizator i będzie sie rozwijał a nie tylko wykonywał polecenia kolegów tylko sam interesował sie i kształcił to myśle ze osiągnie założone cele. Pozdrawiam
Jestem muzykantem, ucze sie w studium muzycznym i zamierzam zapisac sie do szkoly artystycznej we wroclawiu na kierunek realizacja dzwieku. Jestem blady jesli chodzi o realizacje. Nie mam pojecia od czego zacząć. Zacząłem od googli, trafilem na te stronke, szukam dalej cos w necie (mozesz mnie nakierowac;)), chyba zaczne te studium realizatorskie i zabieram sie za nauke w praktyce. Jak juz sie cos dowiem o realizacji to bede szukal pracy przy pomocy realizatora czy cos takiego…
U mnie było w ten sposób że najpierw powstała myśl „chce zająć się muzyką”, następnie skierowałem się na studium realizacji dźwięku. Skończyłem to po 2 latach z wiedzą delikatnie rozszerzoną, dlatego stwierdziłem że musze uczyć się podczas faktycznych wydarzeń a nie tylko teorii. To co dały mi różne (często niestety darmowe) staże nie da żadna szkoła, dlatego jeżeli macie w sobie dużo samozaparcia i chęci aby zdobyć to o czym śnicie wybierajcie różne ścieżki.
Koncze studia o specjalizacji sound design technology _tak ucza nas realizacji dzwieku na tzw live stage’u.
Co to za studia (jaki program i w jakim kraju?), możesz trochę opowiedzieć o tym czego Was uczą dokładniej ?
Pozdrówka.
Cześć. A ja do ciebie mam trochu inne pytanie. Może nie tyle jak i gdzie się uczyć, ale bardziej jak zweryfikować już posiadaną wiedzę i umiejętności. zwłaszcza w przypadku samouctwa. Kiedy i po czym poznać, że jest się gotowym przejść na wyższy etap, czytaj samodzielnie podjąć się większej realizacji foh lub mon. Gdy teorię się już dość dobrze ogarnia, potrafi ukręcić nieduży zespół zajmujący 16 przelotów itd, zrobić mikro plener, czy poradzić z rzeźbą jaka panuje często w domach kultury, znając przy tym mniejsze cyfrowe stoły i mając już staż jako technik w firmie. Jednakże jest to pewien poziom poza który się nie wychodzi, i żeby wspiąć się wyżej trzeba dokonać dużego kroku nad przepaścią. Dobrze wiem jak łatwo położyć sztukę, i ile czynników o tym decyduje. Idealnie było by móc spróbować swych sił, mając za plecami kogoś kto doradzi, pomoże gdy coś się spier****li, ale w polskich warunkach jest to oraczej niespotykane :/ Często widuję ogłoszenia typu poszukiwany do zespołu, albo na ukręcenie jakiejś sztuki w klubie. Teoretycznie sprawa prosta, ale w środku siedzi niepewność. Pozdrawiam 🙂
no wlasnie