Technik dźwięku
Technik dźwięku jest kluczową postacią w czasie koncertu, choć wielu wydaje się, że to realizator jest najważniejszy.
Nic bardziej mylnego, przekonacie się o tym w dalszej części wpisu.
Jeżeli chcesz być technikiem w dobrej firmie, czeka Cię ogrom wiedzy do wchłonięcia i wyuczenie w sobie nastawienia wewnętrznego na pełne zaangażowanie w obsługę techniczną w trakcie koncertu.
Nie tylko powinieneś reagować kiedy przestanie działać Twojego urządzenie, ale również powinieneś reagować, kiedy problem jest ze sprzętem muzyka. Takie jest moje prywatne zdanie, chociaż Ty możesz stwierdzić, że Ci za to nie płacą i jest to częściowo tylko prawda, niemniej jesteśmy w pracy nie dla pieniędzy lub wykonania określonych ruchów według określonego planu, tylko jesteśmy tam dla efektu końcowego jakim są pozytywne emocje wyprodukowane w artystach i przekazane publiczności – po to robi się koncerty.
Kiedy coś nie działa, nie ma wspomnianego efektu, stąd logicznym wydaje się pomoc w nagłych sytuacjach w rzeczach, które nie należą do naszych bezpośrednich obowiązków.
Na przywitanie nowego dnia pracy trzeba wykonać przyłącze energetyczne.
W tym miejscu proszę Cię ja i wszyscy artyści i obsługa koncertu :
ZRÓB PEŁNY KURS (A NIE PAPIER!!!!!) SEP 1kV
z opcjami „pomiary instalacji” i „instalacje odgromowe”
Ewentualnie dorób opcję „agregaty” i nie opuszczaj wykładów kursu oraz wydrukuj i przeczytaj dostępne na stronie SEP, za darmo, pdf-y o instalacjach elektrycznych. Do tych wydrukowanych łatwiej się wraca co kilka tygodni, żeby sprawdzić „jak to się robiło”.
Wiedza, którą zdobędziesz pozwoli Ci uniknąć ŚMIERCI lub kalectwa swojego, innych ludzi i więzienia…..tutaj nie ma żartów, prokurator na miejscu wypadku ustala winnego, a nie wysłuchuje tłumaczeń osób zamieszanych, a i spanie do końca życia spokojne, zamiast koszmary, że się zabiło człowieka przez swoją niewiedzę.
Mam nadzieję, że taki wstęp pokazał Ci, jak śmiertelnie poważny jest temat prądu w naszej pracy. Wszystko jest „pod prądem”, przy źle wykonanej instalacji nawet konstrukcja sceny będzie pod napięciem, a nawet trawnik wkoło sceny w czasie gwałtownej ulewy…
Urządzenia można odkupić, zdrowia i życia ludzkiego niestety nie.
To praktycznie jedyny formalny wymóg związany z bezpieczeństwem przy koncertach, uprawnienia wysokościowe można wyrobić hobbystycznie, wchodzi się na wieżę raz-dwa razy w dniu na kilka minut, a prąd pracuje w urządzeniach od podłączenia do zdemontowania przyłącza, czyli 24 godziny albo i kilka dni (ochrona też zrobi sobie zupkę na Twoim przedłużaczu, jak w nocy będzie pilnowała gratów w trakcie Twojego odpoczynku i za ich bezpieczeństwo pod Twoją nieobecność również odpowiadasz wykonując przyłącze prądowe).
Mamy prąd, czyli wyciągarki elektryczne działają, a realizator wyliczył już dziurę w ramie i kąty głośników, więc ruszamy do boju.
Podwieszamy do wyciągarki ramę, głośniki i teraz w porozumieniu z realizatorem opinasz opinasz procesor i głośniki kablami sygnałowymi i ewentualnie zasilającymi. Niektóre z głośników będą zapewne spięte razem, zależnie od stref nagłaśnianej przestrzeni wydzielonych i ustalonych przez realizatora, więc nie rób tego na własną rękę, bo będziesz musiał albo zjeżdżać całym gronem na dół, albo skakać potem po rusztowaniu na wysokości, żeby zmienić połączenia kiedy okaże się, że zespoły głośników są źle spięte. Wprawny realizator usłyszy różnicę bardzo szybko, ponieważ często stosuje się nieco inną korekcję EQ dla rożnych stref, dlatego ten problem będzie musiał być rozwiązany i ustawienia zmienione. Ściema nie przejdzie 🙂
System wisi, został sprawdzony, wyjechał do góry, subbasy postawione i opięte, czyli pora na scenę.
Dystrybuujemy przyłącza prądowe na scenie.
Kilka punktów z przodu, kilka z tyłu, jedno dla stanowiska monitorowego z dużą ilością gniazdek, w miarę potrzeb inne np. pod sceną czy w garderobach/korytarzach jeżeli stawiamy dodatkowe punkty dogłośnienia.
Dbamy o to, aby fazy głównego przyłącza prądowego zostały równomiernie obciążone, żeby nie zdarzyło się tak, że na fazie L1 będzie pracował cały PA + FOH + scena, a na L2 i L3 jakieś ładowarki do telefonów i laptopy obsługi.
Dobrze jest rozdzielić na przykład faza L1= PA+FOH, faza L2=MON, faza L3=gniazda sceniczne na backline + reszta gratów.
To jest tylko propozycja, ponieważ wszystko zależy czy z jednej tablicy będzie zasilany tylko dźwięk czy cała infrastruktura, wtedy trzeba się dogadać ze świetlikami i multimediami jak mocno obciążają fazy i ustalić wspólnie strategię prądową dla danego wydarzenia. Nie ma tu stałych idealnych rozwiązań dla każdego typu imprezy. Pamiętajmy jednak, że na samej scenie backline również pobiera sporo energii, każdy wzmacniacz gitarowy to kilkaset wat poboru, do tego peryferia i dodatkowe urządzenia, ziarnko do ziarnka…
Teraz opinamy splitter audio.
Na podstawie riderów zespołów, ustalonej z realizatorem i technikami „input listy” decydujemy o odpowiednim opięciu i ustawieniu podpytek audio.
Jak to mówią – tu nie szkoła, tu trza myśleć.
Zaplanowany schemat połączeń albo pozostaje od początku do końca i wtedy pracujemy na stałych wlotach, pozostawiając puste kanały jeżeli w czwartym zespole nie ma tomu 3 itd… i nic zupełnie w spliterze się nie przepina, albo w związku z potrzebami dokonujemy zmian patchowania i wtedy bez notatek ani rusz, chyba, że genialnie ogarniasz pamięciowo wszystko. Poznałem i podziwiam takich techników. Decyzja należy do Ciebie.
Ogólnie jeden (słownie: sztuk jeden) błąd w spliterze to dziura w kadłubie łajby i każda próba naprawienia tego stanu jest jak łatanie poszycia statku na pełnym morzu – uda się, albo doprowadzi do zatopienia okrętu 🙂
Bez jednego z 4 tomów perkusji można zagrać koncert, ale bez werbla już nie, bez wokalu też nie i bez gitary basowej też nie……wszystko zależy jak bardzo schrzanisz sprawę.
Realizator bez poprawnego opięcia nie zrobi foh-a, a monitorowiec nie zrobi monitorów – czyli Ty jesteś sercem i mózgiem operacyjnym koncertu.
I tu właśnie dochodzimy do wniosku z początku wpisu – na koncercie najważniejszy jest technik dźwięku.
Bez jego wzorowej pracy realizatorzy mogą iść do domu, bo koncert się nie odbędzie. Drugi scenariusz może być taki, że realizatorzy poopinają sobie sami scenę i splitter i wtedy stanowisko technika nie jest potrzebne w firmie, jednak kiedy jesteś na koncercie, to jesteś kluczową osobą ekipy.
Gdzieś tu pod koniec przygotowań pojawia się kwestia zestrojenia mikrofonów bezprzewodowych.
Fajnie, jakbyś wiedział jak pracuje system bezprzewodowy, dlaczego warto robić skan eteru i jak go poprawnie wykonać na urządzeniach Shure, Shennheiser, a jak na Audio-Technica czy AKG. Raczej prędzej niż później w dużej firmie będziesz robił duże koncerty z wieloma systemami bezprzewodowymi i dodatkowymi odbiornikami i nadajnikami TVP i niezależnymi dziennikarzami, w eterze zaroi się od nośnych i harmonicznych, a Ty bez skanu i odpowiedniego zestrojenia majków polegniesz i położysz sztukę.
Jeżeli do tej pory używałeś 4 mikrofony na imprezach dożynkowych, to musisz wiedzieć, że w dużych firmach koncert zaczyna się od 4 sztuk mikrofonów plus 4 sztuki systemów dousznych. Każdy nadajnik produkuje jedną nośną oraz dwie silne harmoniczne, które wzajemnie zakłócają się powodując niestabilność pracy urządzenia odbiorczego, który już sam nie wie co jest sygnałem użytecznym, a co jest zakłóceniem. Mikrofon zaczyna szumieć i świszczeć, a może w końcu zacząć przerywać lub całkowicie zamilknąć, chociaż baza bezprzewoda będzie pokazywała silny sygnał RF.
Umiejętność skanowania eteru i zestrojenia urządzeń nie ominie Cię, a nieumiejętność może pogrążyć brutalnie. Lepiej nauczyć się tego z instrukcji obsługi, książek i na kursach lub filmach instruktażowych na YouTube niż w stresie, metodą prób i błędów w czasie wystąpienia prezesa firmy, dla której całą tą technikę koncertową robimy .
Prąd jest, splitery opięte, podpytki rozplanowane na skrajnych stronach sceny oraz wszędzie tam gdzie są potrzebne.
Przyjeżdża zespół…..
Mikrofonujemy
Perkusja – musisz wiedzieć jak przystawiać mikrofony, żeby odpowiednio zebrać dźwięk instrumentu i nie przeszkadzać równocześnie instrumentaliście w graniu. Często mikrofony wciska się w każdą lukę gdzie się da, ale nigdy statyw czy sam mikrofon nie może zasłaniać czy blokować dostępu do poszczególnych elementów zestawu i swobodnego grania.
Muzyk nie może grać z feelingiem i uważać jednocześnie na nasze mikrofony, bo tak się po prostu nie da i potem głupie szarpanie się o to kto ten mikrofon zniszczył, czy bębniarz, który przywalił pałką albo potrącił i wywrócił statyw zamaszystym ruchem, czy technik, który bezsensownie go tam postawił…
Temat na osobny artykuł – każdy z Was raczej ogarnia te sprawy, a jak nie, to znaczy, że brakuje podstaw, lecz nie o podstawach jest ten artykuł, wiec tematu nie będę rozwijał. Technik dźwięku po prostu musi ogarniać przestrzeń wokół siebie 🙂
Mikrofonujemy wzmacniacze gitarowe, używamy DI-BOX-ów dla urządzeń z sygnałem liniowym (np. wyjścia ze wzmacniaczy, multiefektów gitarowych, keyboardy, komputer z loopami i instrumentów pickupami….to wszystko poleci przez DI-BOX-y do splittera.
Nie wiesz co to di-box ?
Temat do ogarnięcia, bo po mikrofonie to drugie najważniejsze urządzenie walające się po scenie 🙂
Apeluję tutaj o ogarnięcie tematu pobocznego – czym jest połączenie MONO/STEREO, a czym SYMETRYCZNE/NIESYMETRYCZNE – chociaż kable wyglądają tak samo to zaufaj mi, przyda Ci się bardzo ta wiedza i odsyłam do działu FAQ 🙂
Używamy kabli XLR, Jack, statywów, klipsów mikrofonowych, odpowiednich mikrofonów…wiadomo wszystko, więc skoro scena opięta, to może wystartować próba dźwiękowa.
Teraz wyłączasz część techniczną mózgu i załączasz tę z umiejętnościami psychologicznymi interpersonalnymi.
Muzyk, to taki „typ człowieka”, koło którego trzeba skakać, żeby czuł się doceniony.
Żeby sprawnie poprowadzić próbę na potrzeby monitorów, trzeba umieć się z nim dogadać. Najczęściej prosty język sprawdza się najlepiej, ale zawsze SŁUCHAMY co chce powiedzieć i nie lekceważymy go i nie odwracamy się na pięcie kiedy on próbuje nam coś wyjaśnić, chociaż robi to trochę nieudolnie, a my już po pierwszych słowach wiedzieliśmy o co mu chodzi.
Z naszej strony nie ma co tłumaczyć o związkach pomiędzy średnicą 12 -calowego głośnika monitorowego i częstotliwością rezonansu tegoż przetwornika w korelacji do wzrostu efektywności o 6 dB SPL podwojonego źródła dźwięku.
Lepiej po prostu powiedzieć, że więcej stopy już nie wylezie z tego monitora, bo końcówka i tak już klipuje i zwyczajnie dostawić mu drugi monitoras 🙂
Opięci, wypróbowani – SAVE i zabezpieczenie systemów/techniki, backupy scen i show konsolet i procesorów na pendrive.
Czas coś zjeść.
Umiejętność szybkiego odnalezienia się w topografii pola walki jest równie ważna jak u operatora GROM-u.
Trzeba szybko i skutecznie znaleźć stoiska z jedzeniem lub organizatora, który wydaje karnety żywieniowe i zneutralizować jedzenie 🙂
Na konsumpcję pokarmu pozostało Ci najczęściej 10 minut, a i tak trzeba zmienić baterie w mikrofonach, poukładać kable, wyrzucić zbędne case-y i posprawdzać przygotowanie sceny dla pierwszego zespołu.
Kiedy zaczyna się koncert, technik dźwięku ma już z górki, po prostu trzeba wykonać ustalone przepinki i przestawiać mikrofony i patrzeć sobie na artystów ze stoperami w uszach, czy wszystko działa jak należy.
Na koniec taki mały apel z własnego doświadczenia.
Ustalmy jako zasadę, że :
JEDEN TECHNIK ZAWSZE JEST OBECNY NA SCENIE.
Najczęściej jest Was dwóch lub trzech .
Strasznie irytowały mnie jako realizatora monitorowego sytuacje, gdzie po opięciu bandu wszyscy znikają ze sceny i tworzą sobie w namiocie backstage-owym „koło wzajemnej adoracji”.
Koncert startuje, nagle okazuje się, że coś nie działa, nie jest dopięte, ktoś potyka się o poskracany kabel od pośpiesznie przenoszonego monitora scenicznego i na scenę musi wybiegać realizator monitorowy, który właśnie w momencie startu koncertu ma największe ciśnienie na poprawianie miksu……….uważam to za zachowanie całkowicie AMATORSKIE.
Zresztą moje obserwacje są poparte doświadczeniem z dużej profesjonalnej firmy, w której technik zawsze siedział koło realizatora monitorowego jak przyspawany.
Jak miał potrzebę wyjść na chwilę to wzywał zmianę dla siebie i wtedy spokojnie opuszczał miejsce pracy.
Technicy zmieniali się, choćby co 15 minut, ale zawsze ktoś był w gotowości i reagował i za to chciałem im tutaj gorąco podziękować i przekazać, że doceniam takich techników i że praca z nimi to czysta przyjemność.
DZIĘKUJĘ WAM 🙂
Na koniec „Wuj dobra rada” ma dla Ciebie pyszną radę.
Nie wiesz – PYTAJ !
Nie ma nic gorszego niż bezmyślne wpinanie kabli albo wykonywanie czynności, których się nie rozumie i robienie tego na czuja i na chybił-trafił.
Jeżeli czegoś się nie nauczyłeś i musisz wykonać tę robotę (na przykład nie wiesz po co są dwa przełączniki na di-boxie i meldujesz któryś raz z kolei wbicie pada przełączając w te i z powrotem „GND lift”), zapytaj kolegę co zrobić i jak to zrobić.
Dzięki temu po pierwsze – w stresie nauczysz się i popamietasz do końca życia.
Po drugie i najważniejsze – nie zrobisz fakapu i wszyscy w ekipie przez to będą szczęśliwsi, bo będziecie mogli spokojnie zjeść posiłek, zamiast wykorzystać ostatnie 10 minut po próbie na szukanie przyczyny tegoż fakapu (sprawdzanie przełączników PAD we wszystkich di-boxach w poszukiwaniu tego uszkodzonego), żeby upewnić się, że drugi raz się to nie zdarzy przy przepince w trakcie koncertu.
W części 3 rozważań „wuja dobra rada” popatrzymy na koncert od strony realizatora zespołowego, który przyjeżdża na miejsce przygotowanej już techniki, żeby wykonać wzorowo, zgodnie z jego założeniami próbę i koncert swojego zespołu.
Jakie są jego potrzeby, jakie ma obawy i jak dogadać się od pierwszej minuty, aby kolejne godziny pracy przebiegały w przyjaznej atmosferze i bez niepotrzebnych spięć, które najczęściej wynikają z nieporozumień lub błędnie pojmowanym „wspólnym interesem techniki koncertowej”.
Każdy z nas, zależnie od przyjętej roli w trakcie wydarzenia, ma inne priorytety i chodzi o to, aby wspólnie zrealizować jeden nadrzędny cel – występ artysty na najwyższym możliwym poziomie, bez utrudniania sobie wzajemnie pracy pomiędzy techniką zespołu i firmą nagłośnieniowa oraz pomiędzy załogami technicznymi kolejnych zespołów.
P.S.
Jeżeli interesz się tematami realizacji dźwięku i techniki scenicznej, zachęcam Cię do nabycia mojego Praktycznego Kursu Realizacji Dźwięku w formie wykładów online, z nieograniczoną ilością odtworzeń, dostępem 24h/7dni/365 – oglądasz kiedy chcesz i jak chcesz.
Ponad 15 godzin wykładów, analiz i case study.
Jak mówi przysłowie „każda pliszka swój ogonek chwali” , ale serio, chciałbym mieć taki kurs kiedy zaczynałem swoją drogę z realizacją…zaoszczędził by mi wieeeeele stresu, siwych włosów, dziesiątki tysięcy złotych wydane na wieloletnią edukację i tysiące dupo-godzin przeszukiwania materiałów z wiedzą z różnych książek i tysięcy kilometrów przejechanych na szkolenia w róznych miastach, a nawet w innych krajach 🙂
Możesz to mieć za ułamek kwoty jaką sam wydałem na własną edukację.
Więcej szczegółów znajdziesz w linku poniżej :
https://lukaszsitek.pl/kursonline