Pomyślałem, że może część osób czytających mojego bloga miało by ochotę zadać jakieś pytanie dotyczące realizacji dźwięku lub wszystkich tematów około-realizacyjnych, o których często piszę.
Nazwijmy to hucznie „konsultacjami realizacji dźwięku”.
Jeżeli chciałbyś dowiedzieć się czegoś o czym nie pisałem dotąd lub potrzebne jest wyjaśnienie jakiegoś zagadnienia, o którym pisałem w artykułach, po prostu użyj opcji „skomentuj” pod tym artykułem.
Jeżeli tylko będę w stanie odpowiedzieć, będę umieszczał kolejno odpowiedzi.
Sam ciekaw jestem co z tego wyniknie 🙂
P.S.
Proszę, aby pytania były konkretne, poruszające zagadnienia realizacji dźwięku (oraz zbliżone do tej tematyki) lub techniki stosowanej na koncertach, stworzymy coś na zasadzie FAQ koncertowego.
Ciężko mi będzie odpisywać w formie opasłych referatów lub udzielać odpowiedzi na pytania całkowicie ogólne typu „Jak realizować dźwięk na koncercie” albo „Jaki sprzęt wybrać do nagłośnienia sali XY „:)
Chciałbym raz na zawsze rozprawić się z tym legendarnym mitem, który mówi, że gdy się wzbudza mikrofon, należy ująć gainu, a poziom zwiększyć suwakiem. Na pierwszy rzut oka taka praktyka to wyznacznik żółtodzioba lub samozwańczego realizatora live, p. Wieśka z miejscowego kościoła. Gałeczka gain służy przecież tylko po to, by możliwie najwyżej wysterować preamp, wyrównując sygnały wchodzące do miksera, tak by suwakami regulować miks, a nie wyjściowy poziom. Sprawa jednak nie jest tak prosta. Przesterowując preamp działamy jak limiter. Brutalnie obcinamy szczyty, podnosząc średni poziom. Zbyt wysoko wysterowany przedwzmacniacz generuje też mnóstwo harmonicznych. Obie te cechy pobudzają mikrofon do sprzężeń. Na co dzień jednak to mało spotykany przypadek. Co jednak gdy pojedziemy z gałką w drugą stronę ? Słyszałem dość realnie brzmiącą teorię, jakoby przesadnie niskie wysterowanie preampu, połączone z większym wzmocnieniem na stopniu mocy powoduje, że mikrofon jest mniej podatny na sprzężenia akustyczne. Historia podobno oparta na faktach. Teraz trochę teorii. Czułość mikrofonu jako parametr jest niezmienna. Jedyne co może to tłumaczyć to efekt ekspandera powodujący, że cichsze fragmenty są jeszcze bardziej oddalane w stronę szumu na dole miernika. Nie potrafię tego jednak zrozumieć od strony praktycznej. Jeśli ściszę, czy raczej nie wzmocnię aż tak sygnału preampem wzmacniając go bardziej dalej w torze sygnałowym, nie zmienię nic w stosunku do sytuacji, gdy bardzo podniosę sygnał preampem, odpowiednio mniej wzmacniając go dalej. Nawet jeśli szczyty sygnału będą tylko kilka dB wystawać ponad szum, to żeby były słyszalne i tak muszę je podnieść o wiele dB, wraz z szumem i przy okazji cichymi fragmentami. W przyrodzie przecie nic nie ginie. Podobno też, efekt ten występuje tylko w analogowych konsolach, gdzie rzekomo różna kombinacja gałeczek wpływa na charakterystykę przenoszenia toru i jakimś mega przypadkiem akurat miałoby trafić na sprzęgającą częstotliwość.
Myślę dość konkretne pytanie 🙂
Co kompresować?
Przy pomocy jakich narzędzi i jak uzyskać selektywność instrumentów w miksie?
Twoje zasady którymi należy się kierować w pracy monitorowca?