Muzycy i realizatorzy….nie idźmy tą drogą !!!
Koncerty online staną się substytutem koncertów plenerowych i klubowych, czyli wykonów tzw. „na żywo”.
Ostatecznie umrze lub krytycznie schudnie cała branża koncertowa.
Wszyscy na tym stracimy, zarówno my realizatorzy i technicy scen, jak i Wy-artyści bez publiczności pod sceną.
Chciałbym wyrazić swój głos sprzeciwu wobec wszechobecnego zjawiska „koncertów online”.
Zacznę od tego, że jako realizator dźwięku będę miał pracę zarówno online jak i offline, więc nie chodzi o mój ból tyłu, tylko próba zmierzenia się z niepokojącą wizją przyszłości.
Wielu z nas (artystów, realizatorów) uważa, że koncert online to wynaturzenie sztuki.
Widziałem może 2-3 koncerty na poziomie, reszta to g***o z chałupy, wybaczcie słownictwo, ale ładniej nie sposób ująć.
Artyści często pokazują jak mało wiedzą o swojej pracy scenicznej i kiedy nie ma dużej sceny, świateł, laserów i nagłośnienia, to ta „sztuka” okazuje się strasznie słaba w odbiorze.
Niestety, ludzie i tak to kupią, bo już nie musza ubierać się ładnie, mejkapy robić, jechać ileś kilometrów, szukać parkingu i potem marznąć pod sceną.
Teraz mogą siedzieć przed kompem, a zespoły grają z telewizora i jest pięknie.
Artyści cisną się w ten wątek, bo próbują zarobić parę groszy „tu i teraz”.
Ostatecznie dobija to branżę koncertową.
O co mi chodzi ?
O to, że im więcej koncertów online, tym bardziej niepotrzebne jest pełne odmrożenie gospodarki i cofnięcie ograniczeń i pozwolenie na koncerty „prawdziwe offline”.
Już nawet coraz mniej przeszkadza brak żywej publiczności, czat „na żywo” wystarcza do komunikacji tekstowej, lecą serduszka i lajeczki i jest pięknie.
Dlatego ja i mój zespół oraz część artystów trzymamy się od tego z daleka.
Jednak im dłużej żyjemy z oszczędności, tym więcej artystów pęka.
Spójrzmy na los linii lotniczych – spodziewam się, że wkrótce zobaczymy jazgot konania.
Po odblokowaniu gospodarek okaże się, że ruch lotniczy zmalał o 30-40%, a właściwie już się okazało, bo choć mamy wrzesień 2020 to z wakacji korzystało około 20% tego co w poprzednich latach, a przed nami jesień i zima.
Prezesi i kadry kierownicze przeszły na system zdalnych konferencji, wszystko działa online we własnym zakresie – za pomocą działu IT a nie firm zewnętrznych obsługujących „event” online.
Nie trzeba już latać samolotem po oddziałach rozsianych na całym świecie, żeby załatwić sprawy firmy.
Można to zrobić online, telekonferencją i efekt jest taki sam.
Dokumenty przesyłane szyfrowanym serwerem i sprawa pozamiatana.
Nie potrzeba osobistego udziału delegowanej osoby.
Dla korporacji oszczędności na biletach, delegacjach i hotelach pójdą w miliony.
Żaden prezes o zdrowych zmysłach nie wróci do dawnych kosztów, bo mu zarząd urwie przyrodzenie.
Stracą linie lotnicze i wszystkie firmy wokół (hotele, restauracje, katering, obsługa lotnisk, firmy paliwowe, transport itd…
Dlatego promując koncerty online, straci cała branża koncertowa.
Już nie będzie potrzebna scena, dźwięk, światło i multimedia, transport, katering, hotele…a na końcu tsunami uderzy w samych artystów, skoro wszystko dostępne jest online za free, to czemu ktokolwiek miałby wysilać się i iść na koncert, a już w ogóle czemu płacić za sztukę.
Odczucie „braku obcowania z artystą” jest w nas jeszcze żywe, ale umrze tak samo szybko jak umarła potrzeba obcowania z przyjaciółmi, kiedy wszedł Facebook, Skype i Messenger.
Wszyscy przyzwyczają się do koncertów online i to już się dzieje.
Przestrzegam artystów tak chętnych, żeby tu i teraz zarobić kilka złociszy – wszystkie koncerty zostają w sieci dostępne 24/7/365…jak ruszą koncerty plenerowe i eventy, to nikomu nie będzie się chciało jechać na koncert, skoro może sobie puścić „online”…
Płacz Nasz/Wasz zacznie się za kilka miesięcy, nie teraz, nie dziś.
Tak samo jak z poślizgiem dostali po twarzy wszyscy artyści z powodu podkręcania cen płyt CD i powszechne stało się piractwo.
Będziecie mieli garstkę ludzi pod sceną i płacz, że kiedyś to były tłumy…
Jak wyobrażacie sobie sprzedaż biletów na swoje koncerty, skoro w internecie koncert w akceptowalnej jakości dostępny jest za free i można w jego trakcie pić alkohol, nie trzeba żadnego wysiłku poza kilkoma kliknięciami myszki, żeby się na niego dostać…?
Artyści, pomyślcie o tym…
Realizatorzy i technicy, pomyślcie o przyszłości.
W rozważaniach możemy pójść jeszcze dalej.
Skoro lekcje śpiewu i instrumentów można robić online, skoro eksponaty muzealne można przenieść do formy zdigitalizowanej, skoro próby zespołów przeniesiemy do sfery streamów z szybkim i niezawodnym 5G, 6G,18G , to puste domy kultury również nie będą nikomu potrzebne i zostaną zamknięte.
To jest przykra perspektywa dla dyrektorów i urzędników referatów kulturalnych – jeżeli będziecie wspierali działania sztuki „online”, wasze dni w domach kultury również są policzone.
Dziękuję za uwagę.