Jestem Wam winien pewne wyjaśnienia…
W styczniu roku 2020 postanowiłem zasiąść (skutecznie) do napisania swojej pierwszej książki traktującej o tematach nagłośnieniowych.
Z takim zamiarem nosiłem się już wiele miesięcy, ale jako wtedy dopiero te chęci otrzymały formę decyzji.
Kiedy tworzyłem spis treści, nie było jeszcze w mediach nic o tajemniczym wirusie, który staje się cichym zagrożeniem dla całego świata…
Pierwsze akapity przelewałem na ekran w lutym 2020 roku, co kilka godzin karmiąc się wiadomościami z Wuhan, obserwując rozwój wydarzeń jakby z boku – z ciepłego wnętrza domku w górach, inspirując się pozytywnie ośnieżonymi wzgórzami Beskidów.
Mniej więcej w tym okresie umieściłem na głównej stronie bloga wizualizację okładki zapowiadanej książki…
Kolejne tygodnie przynosiły coraz bardziej niepokojące wieści…
Organizatorzy odwoływali zakontraktowane koncerty i eventy, grafik z dnia na dzień pustoszał.
Aż 31 marca 2020 roku świat dla nas wszystkich się zatrzymał…i to dosłownie.
Tego dnia, polski rząd wprowadził rozporządzenie ZAKAZUJĄCE wszelkiej działalności kulturalnej, rozrywkowej i sportowej, argumentując je strachem przed wirusem i jego rozprzestrzenianiem.
W tym samym czasie TVP organizowała tłumne koncerty papieskie z publicznością, tłumacząc się ustami rzecznika, że to jest plan filmowy, a plany filmowe mogą działaś zgodnie z przepisami…pozostawiam Wam do refleksji powyższe informacje.
NIGDY W HISTORII ŚWIATA NIE ZDARZYŁA SIĘ TAKA SYTUACJA, ŻE WSZYSCY LUDZIE, WSZYSTKIE FIRMY ZOSTAŁY ZAMROŻONE Z DNIA NA DZIEŃ, BEZ PODANIA JAKIEGOKOLWIEK PLANU NA PRZYSZŁOŚĆ.
Nawet w trakcie wojen czy okresów zarazy, lokalne biznesy funkcjonowały normalnie, bo przecież ludzie pomimo lęku i zagrożenia, muszą normalnie żyć – jeść, ubrać się, bawić, korzystać z ruchu na świeżym powietrzu…
Nie będę dalej opisywał tego całego światowego bałaganu, każdy z Was przeżył to na własnej skórze.
Jedna jest natomiast rzecz, która rzutuje na wszystkie nasze poczynania od tego sławetnego dnia 31 marca 2020 roku.
Z dnia na dzień dowiedzieliśmy się, że zostajemy bez środków do życia, bez perspektyw i bez planu „co dalej”.
Kolejne miesiące przynosiły zabawę w kotka i myszkę z ludżmi róznych branż, potem postanowiono zamykać całe województwa czy regiony. Wielu znajomych muzyków informowało nas, że z dnia na dzień odwoływano im imprezy, a za chwilę ściągano zakaz, chociaż impreza już została odwołana.
Branża rozrywkowa NIGDY nie stanęła na nogi.
Częścią tej branży jestem i ja i Wy, drodzy czytelnicy tego bloga.
Od 20 lat zajmuję się nagłośnieniem i nagraniami, każdy z Was ma jakieś swoje miejsce, czy to będąc managerem czy technikiem, czy stagehandem.
Łączy nas pasja i praca, spotykaliśmy się na wydarzeniach, wymienialiśmy doświadczeniem, byliśmy dla siebie pomocą i wsparciem, zarówno merytorycznym jak i mentalnym – ciężki kawałek chleba to nasze „nagłaśnianie”, kiedy po 48 godzinach bez snu przychodzi zrobić demontaż i prowadzić samochód w drodze ze sztuki na magazyn i potem do domu…kto choć raz nie zasnął za kierownicą, ten nie doświadczył w pełni uroków tej branży.
Ad rem !
Książka, którą postanowiłem napisać, ma być streszczeniem mojego doświadczenia w pracy zarówno z największymi firmami nagłośnieniowymi w Polsce, jak również zespołami, od topowych gwiazd z pierwszych stron gazet, po mój – prawie nikomu nie znany medialnie, ale w 100% profesjonalny zespół eventowy – doświadczenia zarówno po jednej jak i po drugiej strony barykady.
Książka od samego początku miała być wydana w formie papierowej.
Ponad 200 stron czystego maszynopisu czekało sobie przez ostatnie miesiące na okres, w którym można będzie odetchnąć i spokojnie zacząć znowu zarabiać pieniądze, a oszczędności ze swpokojnym sercem można przeznaczyć na druk papierowego nakładu…
NIE DOCZEKAŁEM SIĘ 🙁
Piszę te słowa dziś – 17 marca 2021, w kilka godzin po konferencji prasowej ministra zdrowia, który szantażuje całe społeczeństwo kolejnym lockdownem.
Mamy przed sobą ciężki czas i kolejne miesiące wielkiej niewiadomej.
Z tego powodu postanowiłem zmienić plany i wydać książkę w formie e-booka, inaczej po prostu się nie da.
Nie mogę wydać ostatnich pieniędzy oszczędności na druk książki, której sprzedaży nie jestem w stanie w żaden sposób oszacować.
Chociaż w każdym miesiącu otrzymuję po kilka zapytań „co z tą książką ?”, to sama ciekawość i deklaracja potencjalnych klientów nie przekłada sie na późniejsze realne zakupy – przekonało się o tym wieeeelu wydawców.
Wobec tego spiszę do Was z wyjaśnieniami – książka jest na etapie korekty merytorycznej, tworzę ilustracje i zdjęcia biżuterii i garmażerii dźwiękowej, powolutku też przechodzę do etapu składu tekstu i formatowania wszystkiego w całość.
Jednak w pierwszej kolejności zostanie wydana w formie e-booka PDF…
TAK, WIEM, ja też nie lubię czytać na ekranie, na szafce w moim pokoju leży powiększający się stos książek, których jeszcze nie przeczytałem, szybciej kupuję książki w formie papierowej, niż fizycznie jestem je w stanie czytać.
Też chciałbym baaardzo, żeby książka pojawiła się natychmiast w formie papierowej.
Niestety tylko e-book gwarantuje mi zatrzymanie procesu wydawania resztek prywatnych oszczędności, dopóki nie pojawią się pierwsze zarobki z jej publikacji.
Plan jest taki, że Wasze pierwsze zakupy mają sfinansować proces składu pod druk i sam druk fizyczny na papierze.
Ze wstępnych szacunków wyniesie to kilkanaście tysięcy złotych…tak, takie niestety koszty trzeba ponieść „na start”, żeby zrealizować swoje wydawnicze marzenia.
Doprawdy nie wiem czy kiedykolwiek zdecyduję się na ten krok, przepalając zyski po opłaceniu podatków (no jasne, państwo pierwsze wyciągnie rękę po kasę, chociaż odmówiło mi dotacji i postojowego) na druk fizyczny…nie obiecuję, to tylko moje osobiste pragnienie.
Wszystkich zawiedzionych przepraszam.
Niestety wobec zaskakujących nas okoliczności, musimy najpierw adaptować się do zaistniałych warunków, a potem dopiero kombinować jak nagiąć rzeczywistość do naszego pierwotnego planu.
Prawdopodobnie szybciej pojawią się wersje epub i mobi dla czytników typu Kindle, niż powstanie fizyczna papierowa wersja książki.
Dzięki że jesteście, że czytacie bloga, że upominacie się o książkę, zadajecie pytania – to wszystko dopinguje mnie do pracy, do dzielenia się z Wami swoją wiedzą i doświadczeniem zdobytym w boju.