Nagłośnienie orkiestry symfonicznej jest to oczywiście temat na doktorat, a metodyka nagrań orkiestry symfonicznej pewnie i na habilitację, a nie na krótki artykuł na bloga…
Jednak nawet bez jakiegoś skomplikowanego opisu można podejrzeć jak robi się to w przypadku London Symphony Orchestra (nagranie/transmisja) i film ten stał się inspiracją do niniejszego artykułu.
W poniższym wpisie staram się pokazać najprostszą i najmniej skomplikowaną technicznie i logistycznie procedurę pracy, wykorzystywaną na potrzeby nagrania oraz nagłośnienia małego eventu czy transmisji online (połączenie nagłośnienia z rejestracją) lub sytuacji, gdzie potrzebne jest „dogłośnienie” orkiestry.
System dźwiękowy pełni rolę pomocniczą dla samej orkiestry lub wykorzystywany jest aby wspomóc akustykę „sali koncertowej” , może nią być na przykład zaadoptowana na event hala produkcyjna czy jakiś inny obiekt ze strefą audytorium (aula uczelni, mały kościół itp.)
W takim scenariuszu opieramy się głównie na brzmieniu i sile samej orkiestry, a technika jedynie zbiera i uwydatnia w wymaganym miejscu widowni jej performens.
Czasami mogą to być same loże/nawy boczne, czasami będziemy wspomagali się tylko linią opóźniającą, która dostarczy naszą orkiestrę do najdalszych względem sceny miejsc słuchaczy.
W kolejnym artykule opiszę sytuację całkowicie odmienną, czyli wgłębimy się w meandry nagłośnienia orkiestry symfonicznej na dużych scenach typu „open air” lub salach widowiskowo sportowych, gdzie orkiestra musi zostać zreprodukowana i dostarczona do tysięcy uszu, również na odległych o kilkadziesiąt czy kilkaset metrów miejsc widowni.
Wtedy właściwie zapominamy o „wspieraniu” orkiestry techniką i przejmujemy 100% kontroli nad aparatem koncertowym.
Żeby zrozumieć jak ogromna jest to różnica w podejściu do pracy realizacyjnej niech posłuży fakt, że większość orkiestry będziemy mikrofonowali „per muzyk”, przypinając mu do instrumentu małe mikrofony instrumentalne „na gęsiej szyjce”, przez co tracimy styczność z akustyką pomieszczenia i wkraczamy w zupełnie inny obszar realizacji dźwięku.
Liczba inputów w mikserze rośnie nam lawinowo , a głównym naszym wrogiem stają się sprzężenia akustyczne, zapętlające dźwięk z potężnej aparatury nagłośnieniowej, która „pobudza zwrotnie” nasze czułe mikrofony pojemnościowe.
Stej tjuned, jeżeli interesuje Cię nagłośnienie orkiestr na festiwalach i dużych koncertach.
No to jak możemy poradzić sobie w prosty sposób z tematem nagłośnienia orkiestry symfonicznej lub kameralnej (mniejszy skład osobowy) małego koncertu, nagrania lub nagłośnienia na potrzeby transmisji online ?
Z grubsza temat ujmując, można nakreślić pewne strefy, które będą zbierane przez bardzo czułe mikrofony, głównie pojemnościowe kierunkowe (kardioidalne), chociaż zależnie od techniki mikrofonowej możemy też posługiwać się innymi charakterystykami, nie będziemy teraz rozgrzebywać tematu, skupmy się na ogólnej wizji.
Trzon naszego brzmienia stanowi tzw. para główna.
Umieszczana jest zwykle w pobliżu dyrygenta, ponieważ to on czuwa nad proporcjami orkiestry, zatem to w miejscu gdzie on przebywa i pracuje z akustyką pomieszczenia uda nam się zarejestrować taki układ proporcji, jaki on sam chciał uzyskać i jaki wypracował na próbach z zespołem.
Oczywiście realizator nagrania czy nagłośnienia jest odpowiedzialny za ostateczny efekt brzmieniowy płyty czy koncertu, ale to dyrygent jest kierownikiem muzycznym i ujęcie jego pracy będzie dla nas pewnym wyznacznikiem tego, co chcemy ostatecznie osiągnąć.
Zwracam na to uwagę, ponieważ w różnych częściach sali możemy doświadczyć innego obrazu słuchowego, inne sekcje instrumentalne mogą zostać wzmocnione przez fale stojące lub odbicia od powierzchni czy konstrukcji budynku, co spowoduje np. przesadnie dużą ilość pierwszych skrzypiec nad resztą orkiestry albo zbyt duża ilość pogłosu sali koncertowej w stosunku do wyrazistości orkiestry, jeżeli mikrofony ustawimy zbyt daleko krawędzi sceny, zbyt w głąb pomieszczenia.
W rogach sali koncertowej zwykle pojawiają się zdudnienia w niskich częstotliwościach, zatem spodziewamy się tam zwiększonej ilości kontrabasów w obrazie muzycznym. I tak dalej, i tak dalej…
Do pary głównej, która rejestruje całościowy miks muzyczny oraz pewną część akustyki pomieszczenia, a właściwie wybrzmienia pogłosu naszej orkiestry, dodajemy mikrofony bliższych ujęć.
I tu zaczyna się cała zabawa w miksowanie utworu.
Generalnie można zarejestrować orkiestrę na parę stereofoniczną dobrej jakości mikrofonów pojemnościowych, jednak dobrze jest mieć możliwość wsparcia się bliższymi ujęciami, szczególnie jeżeli realizujemy duże formy orkiestrowe i niektóre sekcje lub nawet pojedynczy instrumentaliści mają swoją partię solową czy charakterystyczny motyw muzyczny, który chcemy wydobyć z tła grającej głośne „forte” orkiestry.
W tym układzie sugerujemy się sekcjami instrumentów, czyli można powiedzieć budową samej orkiestry.
Posłużymy się najbardziej podstawowym schematem orkiestry symfonicznej.
Jej ustawienie może być zmieniane, zależnie od wskazań kompozytora czy innych względów technicznych, jednak oprzyjmy się w tym artykule o ustawienie klasyczne, najczęściej spotykane na scenach czyli :
1. I-wsze skrzypce (z lewej, najbliżej publiczności)
2. II-gie skrzypce (z lewej, w głąb sceny za pierwszymi skrzypcami)
3. Altówki (centralnie, czasami lekko z prawej od osi sceny)
4. Wiolonczele (z prawej strony, najbliżej publiczności)
5. Kontrabasy (z prawej strony, za wiolonczelami)
6. Dęte drewniane (w głąb sceny, za instrumentami smyczkowymi, najczęściej centralnie i rozłozone wszerz sceny)
7. Dęte blaszane (za dętymi drewnianymi, po prawej puzony i trąby, po lewej stronie sceny waltornie
9. Perkusjonalia (na samym tyle sceny centralnie, czasami 2 lub 3 stanowiska różnych instrumentów perkusyjnych)
10. Dodatkowe :
– harfa (zwykle skrajnie z lewej za skrzypcami),
– fortepian (gdzie tylko się zmieści 🙂 ),
– chór (z tyłu za wszystkimi muzykami),
– solista – zazwyczaj z samego przodu sceny, zwykle lekko po lewej stronie od osi sceny, żeby miał kątem oka dyrygenta za swoim lewym ramieniem kiedy patrzy na publiczność)
Jeżeli chcemy wydobyć dźwięki danej grupy instrumentów, dodajemy mikrofony bliskiego ujęcia skierowane w daną sekcję lub danego muzyka.
Można zastosować ujęcie z góry nad głowami, czyli technika zwana potocznie „ambiens” czy „overhead”.
Gdy w utworze występuje krótka partia solowa skrzypiec, to nie zatrudnia się dodatkowego muzyka solisty, tylko powierza się ją najważniejszemu skrzypkowi w sekcji pierwszych skrzypiec.
Muzyk ten nazywany jest koncertmistrzem skrzypiec i siedzi w pierwszym pulpicie pierwszych skrzypiec najbliżej publiczności. Na wideo jest to ten łysiejący pan w koszuli koloru „lila róż” 🙂
Odpowiednio dla wiolonczel mamy koncertmistrza wiolonczel, grającego wyznaczone solówki.
Na wideo jest to pani w białym rozpiętym swetrze.
Warto o tym pamiętać, ponieważ jego partia solowa może mieć kluczowe znaczenie dla utworu i być może warto rozważyć jeszcze użycie dodatkowego mikrofonu skierowanego tylko na niego samego.
Na wideo widzimy dodatkowe mikrofony na koncertmistrzów, obok oczywiście tych skierowanych w całą sekcję.
Z takim scenariuszem spotkacie się na przykład w tangach Astora Piazzoli z aranżacjami na orkiestrę, gdzie skrzypce i wiolonczela mają bardzo ważne partie na tle całej orkiestry.
W ogóle utwory Piazzoli są bardzo skomplikowane pod względem kompozycji, jeżeli patrzymy na nie jako realizatorzy dźwięku, jest tam ogromna ilość różnych partii i „smaczków”, które powinny zostać wydobyte i usłyszane przez widza.
Na przykład pojawiają się elementy „szurane” w perkusjonaliach, zwykle chodzi o pocieranie kawałka drewna lub szmatki o rodzaj tarki czy papieru ściernego.
Są to dźwięki dość subtelne i pominięcie omikrofonowania ich z bliskiego ujęcia dodatkowym mikrofonem raczej spowoduje niedostateczną ilość tych dźwięków w nagraniu czy nagłośnieniu.
Wracając zatem do samej idei, która oczywiście jest tylko pewną propozycją, a nie żadną autorytarną zasadą, pracujemy z parą główną mikrofonów umieszczoną w okolicy dyrygenta, wspartą bliskimi ujęciami mikrofonów skierowanych w daną sekcję instrumentalną, danego głosu (np. chór można jeszcze podzielić na 4 głosy przydzielając 4 osobne mikrofony : soprany, alty, tenory i basy), a czasami nawet w jednego muzyka, którego partia w danym dziele odgrywa istotne znaczenie.
Odnośnie nagrania orkiestry nie mamy się co rozwodzić, szczerze wątpię, że otrzymasz taką propozycję jeżeli nie masz doświadczeniu w nagraniach takich składów jako asystent u boku doświadczonej osoby, nie czytasz biegle partytur…więc nie ma się co rozwodzić na ten temat.
Jeśli chodzi o nagłośnienie….tu sprawa wygląda zupełnie inaczej…
Mam świadomość, że wielu z Was stanie przed wyzwaniem nagłośnienia orkiestry symfonicznej czy kameralnej (mniejszy skład osobowy) i zastanawiacie się pewnie jak to wszystko ogarnąć…
Przede wszystkim polecam Wam przygotować się do tego zadania kilka dni przed samym wydarzeniem, przesłuchać repertuar, który będzie wykonywany i spróbować rozpisać sobie co w danym utworze się dzieje.
Samo zrobieni notatek będzie już połową sukcesu.
Następnie warto jeszcze w domu sporządzić wstępną inputlistę w oparciu o dostępny sprzęt (ilość mikrofonów, ilość wejść w stagercaku) i rozplanować sobie montaż sceniczny.
Stage plan orkiestry powinniście otrzymać od kierownika technicznego orkiestry, który na miejscu będzie rozstawiał krzesła i pulpity nutowe.
Uwierz mi, że przy mikrofonowaniu dużej orkiestry czasu jest ZAWSZE ZA MAŁO, a każde najmniejsze ustalenia i zmiany w trakcie montażu odbierają Ci cenne minuty.
Mając na uwadze sam miks muzyczny, wystarczy przełamać się i porozmawiać z dyrygentem lub kierownikiem muzycznym orkiestry. Są to w 99% osoby życzliwe, a samo pytanie ich preferencje, o jakieś szczegółu muzyczne utworu już pokaże im, że pracują z profesjonalistą, który jest zaangażowany w to co robi. +10 punktów do uznania sławy 🙂
W trakcie próby dźwiękowej oczywiście dostaniesz kolejną porcję uwag do miksu, na każdym koncercie dyrygent czy kierownik wychodzi przed głośniki i kontroluje co usłyszy publiczność…musisz do tego przywyknąć.
Doświadczałem tego na absolutnie KAŻDYM koncercie, chociaż dyrygenci najczęściej mnie już znali i wiedzieli, że mam ogromne doświadczenie w nagłaśnianiu i nagraniach orkiestr, musicali, oratoriów, że jestem absolwentem akademii muzycznej i ogólnie specjalizuję się w dużych formach i teoretycznie mogli mieć dla mnie kredyt zaufania…ale sami wiecie jak to jest…zawsze można coś zrobić lepiej i osoba odpowiedzialna zawsze czuje, że ma obowiązek zakomunikować nam o tym.
Trzeba po prostu w głowie poukładać sobie, że nie są to zaczepki i krytyka, tylko życzliwe rady profesjonalisty, że skoro pytaliśmy to nam pomaga wygładzić miks i że dzięki temu dzieło zabrzmi lepiej.
To chyba tyle praktycznych wskazówek.
Na załączonym wideo możecie zobaczyć rozstawienie mikrofonów w 360 stopni.
Owocnej lektury 🙂
P.S.
Jeżeli interesz się tematami realizacji dźwięku i techniki scenicznej, zachęcam Cię do nabycia mojego Praktycznego Kursu Realizacji Dźwięku w formie wykładów online, z nieograniczoną ilością odtworzeń, dostępem 24h/7dni/365 – oglądasz kiedy chcesz i jak chcesz.
Ponad 15 godzin wykładów, analiz i case study.
Jak mówi przysłowie „każda pliszka swój ogonek chwali” , ale serio, chciałbym mieć taki kurs kiedy zaczynałem swoją drogę z realizacją…zaoszczędził by mi wieeeeele stresu, siwych włosów, dziesiątki tysięcy złotych wydane na wieloletnią edukację i tysiące dupo-godzin przeszukiwania materiałów z wiedzą z różnych książek i tysięcy kilometrów przejechanych na szkolenia w róznych miastach, a nawet w innych krajach 🙂
Możesz to mieć za ułamek kwoty jaką sam wydałem na własną edukację.
Więcej szczegółów znajdziesz w linku poniżej :
https://lukaszsitek.pl/kursonline