Skoro taka wola ludu, nie można się sprzeciwiać.
Zamówiony artykuł należy sumiennie przedstawić, zatem dzisiaj o obyczajach panujących wśród realizatorów, ale rozszerzę nieco temat na całą ekipę dźwiękową.
Pierwsza zasada – jesteśmy jednym, solidarnym ZESPOŁEM
Jeżeli nie potrafisz pracować zespołowo, szybko zostaniesz „odrzucony” przez członków ekipy, firmy albo nawet nigdy nie znajdziesz swojego miejsca w branży.
Sam nie jestem szczytowo towarzyski, z natury raczej jestem samotnikiem, ale widzę to, że ludzie potrzebują wspólnego kontaktu, więc nie można się izolować, ponieważ od siebie zależymy.
Jeżeli ekipa robi małą imprezę (afterparty po pracy w hotelu), a jesteś zmęczony – jasna sprawa, idziesz spać.
Jeżeli jednak zauważasz w sobie taką prawidłowość, to znaczy, że sam się izolujesz od ludzi.
Jeżeli nie chcesz pić alkoholu, posiedź i pożartuj z Twoją ekipą, wypij jedną czy dwie cocacole i zwiń się, jak oczy same będą się zamykały.
Tym gestem zyskasz wiele……. przed Tobą najważniejsze – wspólna wielogodzinna praca.
NIGDY nie opieprzaj NIKOGO.
Jeżeli Twojemu koledze coś nie wyszło, poucz go skromnie, pokaż jak powinien zareagować czy podłączyć i zachęć do powtórnego samodzielnego wykonania tej czynności.
NIGDY przenigdy nie opierniczaj.
W zmęczeniu emocje trzeba trzymać bardzo na wodzy, nawet jeżeli roznosi Cię, żeby się wyładować na kimś, wydawało by się słusznie.
Raz zepsuta atmosfera wśród ludzi na pewno tego dnia nie wróci do normy, a już z pewnością zyskałeś wroga lub kilku, którzy solidaryzują się z niedoświadczonym kolegą, bo „zapomniał wół jak cielęciem był”.
W branży mówimy sobie po imieniu
Jest to bardzo ciekawy zwyczaj i na początku ciężko to zmienić w głowie.
Pamiętam jak na studiach miałem problem mówić po imieniu do moich wykładowców, chociaż tego oczekiwali (nie wymagali,sugerowali).
Dziwne to było mówić do 50 letniego faceta per Tomku czy Marian 🙂
Niemniej taki przyjęto zwyczaj na długo przed nami.
To jeszcze bardziej podkreśla jak życzliwa i rodzinna atmosfera panuje w ekipach dźwiękowych.
Teraz nieco o polskim standardzie pracy
Poza sporadycznymi wyjątkami w Polsce panuje zasada – wszyscy robimy wszystko.
Oznacza to, że spotykamy się na magazynie w celu załadowania ciężarówki, jedziemy i śpimy wspólnie (na szczęście nie w małżeńskich łożach 🙂 ), wspólnie ciężarówkę na miejscu rozładowujemy oraz montujemy cały system.
Podział na realizatora, technika rozpoczyna się właściwie po montażu aparatury, kiedy technicy przystępują do kablowania sceny (rozłożenie podpytek, kabli prądowych, statywów), a realizatorzy przystępują do konfiguracji stołów cyfrowych czy opinania swojego stanowiska.
W niektórych mniejszych firmach funkcja monitorowa jest ciągle związana z funkcją pomocnika techników, co moim zdaniem jest kompletnie nietrafione, jednak trzeba mieć świadomość, że przy rozmowie kwalifikacyjnej warto o to zapytać.
Osobiście uważam, że funkcja realizatora monitorowego jest na tyle obciążona stresami, koncentracją i ciągłymi przepinkami w przypadku kilku dużych zespołów, że dokładanie obowiązków scenicznych jest grubą przesadą.
Po zakończonym koncercie technicy zwijają kable sceniczne, realizatorzy swoje stanowiska, wspólnie przystępujemy do demontażu aparatury FOH /MON i ładujemy ciężarówkę.
Jedynie najlepsi/najbardziej zasłużeni firmowi realizatorzy nie biorą udziału w montażach aparatury, jednak dzieje się tak zwykłe przy dużych koncertach, gdzie na miejsce przybywa większa ilość techników i praca jest podzielona bez nadmiernego obciążania ekipy.
Wtedy też realizator odpowiedzialny jest za dobre zestrojenie systemu, zatem potrzebuje sporej ilości czasu, aby „ogarnąć” umysłem całą imprezę i musi mieć czas, żeby, w naszej opinii, połazić sobie po scenie i płycie stadionu, mrucząc do siebie nikomu nieznane wzory z pogranicza fizyki i alchemii 🙂
Funkcja asystenta realizatora dźwięku zespołu
Kiedy pracujesz z firmą nagłośnieniową, wtedy zdarza się, że z zespołem, gwiazdą wieczoru, przyjeżdża osobisty realizator dźwięku.
Wtedy na czas próby akustycznej i koncertu stajesz się jego asystentem.
Jesteś odpowiedzialny za pomoc w wykonaniu wszystkich potrzebnych czynności oraz udzielenie wszelkich informacji, o które realizator zapyta.
Ważną częścią tej funkcji jest znajomość aparatury, którą oddajesz człowiekowi do dyspozycji.
Powinieneś dobrze (najlepiej doskonale) znać mikser cyfrowy, który jemu powierzasz.
Powinieneś znać przynajmniej podstawowe parametry sprzętu takie jak model systemu FOH i zastosowane głośniki, dobrze jest znać punkty podziału w krosowerze oraz umieć sprawnie obsłużyć procesor głośnikowy.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że ciężko w dzisiejszych czasach ogarnąć cały sprzęt dostępny na rynku. Sam pracuję z wieloma firmami i miewam problemy z doskonałą znajomością miksera czy procesora.
Ostatnio zresztą zamurował mnie mikser PM5D Yamahy, na którym kilka lat temu robiłem kilkanaście koncertów z rozległą instalacją dogłośnienia garderób, korytarzy, podebraniami dźwięku do TV itd…….
Pamięć zawodna jest i to co kiedyś było znane, dziś może być zapomniane.
Jednak jesteś odpowiedzialny za koncert, więc zrób wszystko, aby wcześniej poznać sprzęt, z którym jedziesz!
Jedna uwaga – nie jesteś złotą rybką.
Nie masz obowiązku spełniać wszystkich zachcianek realizatora zespołu.
Mimo, że trwa dosyć ostra dyskusja między realizatorami, dotycząca pełnego dostępu realizatora zespołowego do procesora głośnikowego z możliwością edycji ustawień punktów krosowania i limiterów, to przychylam się do zdania Piotra Zajkiewicza – kolegi i mojego, nazwijmy Go „mentora”.
Napisał kiedyś na łamach „Live Sound Polska”, że KAŻDY realizator, który posiadł (prawdziwą) wiedzę z zakresu strojenia aparatury, nie ma najmniejszej ochoty przed samą próbą grzebać w ustawieniach, mając świadomość ryzyka jakie ono za sobą niesie (wypowiedź autora użyta w sposób niedokładny, pełny tekst można przeczytać w LSP styczeń /luty 2010).
Chyba, że zastał jakąś kompletną porażkę i musi ratować sztukę korzystając z szybkich ustawień intuicyjnych 🙂
Pamiętaj, jeżeli preset, który posiadasz został napisany przez producenta głośników lub inżyniera systemu polecanego przez producenta, tudzież naprawdę znającego się na tym człowieka (których w Polsce jest kilku!), masz prawo odmówić gmerania w nim gościa, który chce „na ucho” zestroić coś, co mu nie pasuje.
Jedyny wyjątek stanowią zmiany w EQ sumy na mikserze lub jak w omawianym przypadku na wejściach procesora, czyli na drodze głównej LR sygnału przed punktami krosowania.
Jeżeli będzie się wymądrzał, zapytaj jakie opóźnienie fazowe wprowadza filtr „Bessel Normalizowany” 7 rzędu, o ile zatem zamierza zmienić opóźnienie modyfikowanego toru względem obecnego.
Szybko zniechęcisz go do gmerania w procesorze 🙂
Przestrzegam szczególnie przed „luzowaniem” limiterów !!!
Jeżeli producent zaleca stosowanie limitera o określonej wartości, to znaczy, że WYLICZYŁ (tak tak, limitery się oblicza, a nie przycina na słuch, jak twierdzą niektórzy) daną wartość, zabezpieczającą głośnik przed USZKODZENIEM.
Na koniec najważniejsza zasada – wykonuj w 120% powierzone Tobie obowiązki, a jeżeli masz wolne moce przerobowe, wtedy pomagaj innym.
Wiele razy widziałem kolegów techników, którzy pomagali życzliwie wnosić kolejnemu zespołowi graty na scenę, kiedy prowadzący szukał mikrofonu bezprzewodowego……..
Chyba nie trzeba komentować szerzej tej sytuacji.
Jeżeli będziesz szczery, miły, uśmiechnięty, albo przynajmniej niezrzędliwy pomimo 2 czy 3 doby bez snu, Twoje relacje z organizatorem, zespołami i ekipą będą bardzo pozytywne.
Ciągłe żarty, świetna atmosfera w tej pracy są chyba jedyną rzeczą, której nie znajdziesz w żadnym innym zawodzie, choć zapewne nie powinienem tak twierdzić, skoro nie pracowałem w wielu zawodach……
Niemniej, nigdzie nie znajdziesz ludzi, którzy są tak weseli i uśmiechnięci, pomimo że przekraczają wielokrotnie wszelkie dopuszczalne normy BHP i Kodeksu Pracy.
Tylko od Ciebie zależy jaką będziesz miał atmosferę w pracy.
P.S.
Jak zwykle zapraszam do pozostawienia komentarza pod artykułem 🙂
Łukaszu, jako nieaktywny już od 10-ciu lat „techniczny” życzę Tobie oraz wszystkim realizatorom, aby taka wiedza i poświęcenie była odpowiednio wynagradzana.
Trzymam kciuki za to, by standardy europejskie zagościły na Polskich scenach jako norma!